Jak przegonić diabła?

Gdy student zauważa, że skończyła się sesja, może w końcu dostrzec, że rozpoczął się Wielki Post. W ciągu tych kilku dni, doświadczyłem, że dla mnie to czas tzw. regularności. Co to może znaczyć? Moim zdaniem w życiu każdego z nas taka regularność odgrywa dużą rolę. Nie musimy zdawać sobie z tego do końca sprawy. Przykładów jednak można wymienić mnóstwo.

Kiedyś robiłem pompki… Jest się czym chwalić nie z powodu ich wielkiej ilości, ale powtarzalności. Podziwiam ludzi, którzy niezależnie od samopoczucia wieczorem wykonują ustalony przez siebie zakres ćwiczeń. Świetnie to o nich świadczy. Można powiedzieć, że są solidni i dążą do wyznaczonego przez siebie celu.

Z kolei brak regularności widać przede wszystkim w nauce. Dwa dni (a raczej dwie noce) to dla mnie za mało, żeby zdać egzamin z przedmiotu, za który jest 12 punktów ECTS. Jak przyjemne mogłyby być studia, gdybyśmy uczyli się codziennie. Takie osoby jednak istnieją i po sesji mają ferie…

Taka sama sytuacja jest z gotowaniem, dokładnym dośrodkowaniem prawą nogą, czy wreszcie, z modlitwą, a konkretnie z rozważaniem Słowa Bożego. I tu wypadałoby się na chwilę zatrzymać. Będę szczery, do Makłowicza mi daleko, w reprezentacji, z moją kondycją, też nie zagram i chociaż biblista ze mnie żaden, to w bardzo ważnych momentach mojego życia Bóg działał właśnie przez swoje Słowo!

Tak słowo, które wychodzi z ust moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.
Iz 55, 10-11

Słowo, które Bóg posyła działa zawsze! To nie musi być kwestia minut, abyśmy je przyjęli. To proces.

Czegoś podobnego doświadczyłem w ostatnią niedzielę. Ewangelia tyle razy już „wałkowana”, o kuszeniu Jezusa na pustyni. Nic dla mnie nowego. Usłyszałem ją, wysłuchałem homilii. Ziarno zostało zasiane, zaczęło kiełkować, ku mojemu zdziwieniu, po kilku dniach.

Ten „zły” to cwaniak. Wiadomo, że nie kusi mnie do, wydawałoby się, „wielkich” grzechów. Chce, abym zrobił mu troszeczkę miejsca w swoim sercu. Żebym się z nim dogadał w jakiejś, nawet mniej ważnej, kwestii, nie był taki stanowczy i radykalny dla siebie i innych. Przecież mogę w pewnych sprawach odpuścić… Wykorzystuje moje lenistwo. Nie przewidział jednak Bożego ziarna, które cały czas działa w sercu człowieka. Ono nie tylko zwycięża świat, ale i lenistwo!

Codzienna praca nad sobą daje ogromną satysfakcję. To wyrzeczenie się okazji do akceptacji zła. Wytrwać nie jest prosto. Tym bardziej, że gdy raz coś nam się uda, to dopiero początek.

„Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu”  (Łk 4,13)

Do nas też wróci, z silniejszymi argumentami, aby go wpuścić do serca. Jak przegonić diabła? Trzeba się na pewno przygotować. Mieć serce pełne Słowa Bożego. Czytać i rozważać Ewangelię codziennie. To nie jest proste, bo potrzeba wspomnianej regularności. Problemy i pokusy same nie znikną, ale z Bogiem możemy je zwyciężać!