Niekryci krytycy

W przeciągu paru tygodniu, sam – czy to z pomocą bliskich mi osób – odkryłem wiele różnych blogów, facebookowych fanpage’ów , youtubowych użytkowników, którzy komentują w sposób bardzo krytyczny niedopatrzenia duszpasterskie związane z liturgią. Można by rzecz nawet, że tropienie „wpadek” liturgicznych stało się ich pasją a ich teksty i komentarze przesiąknięte są satysfakcja czerpaną z tego, jak to znowu udało nam się zdemaskować wykształconych księży. Jednak nie o same negatywne emocje towarzyszące tym tekstom chodzi. Najbardziej bolesne jest to, że co do większości problemów, których dotykają mają rację…

Skąd to się bierze? Odpowiedzi może być wiele. Moim zdaniem przyczyny są dwie. Nie chodzi wcale o pychę, egoizm, pragnienie zaistnienia w sieci czy chore ambicje. Żeby było jaśniej pozwolę sobie je wypunktować.

1. Głód. Nie byle jaki głód. To wielki głód miłości, Miłości BOGA! Dzisiejszy świat dostarcza nam mnóstwa wrażeń. Jesteśmy bombardowani emocjami. A Bóg jak przychodzi? „Nie przez wicher ogromny i nie przez morze, ale w lekkim powiewie przychodzisz do mnie”. Sacrum – poczucie obecności Boga, Jego wielkości a zarazem uniżenia. Ten rodzaj ciszy, w której spotyka się Boga. Nie brakuje Wam czasem tego uczestnicząc w kiepsko przygotowanej liturgii? Nie czujecie się oszukani, bo przyszliście na Eucharystię spotkać Boga, doświadczyć Jego miłości a tymczasem ani ksiądz, ani tym bardziej służba liturgiczna Wam w tym nie pomogły – a wręcz przeciwnie zaszkodziły? Bagno bylejakości – niestety tak można czasem powiedzieć o liturgii, w której uczestniczymy wstępując do kościoła. To zaś bagno zaprowadzi nas do drugiej przyczyny.
2. Żal i tęsknota za tym co piękne i godne. Najlepiej pomoże nam to zrozumieć scena, którą mogliśmy nie tak dawno zaobserwować lub samemu doświadczyć. Otóż przenieśmy się w czasie do świąt Bożego Narodzenia i wyobraźmy sobie choinkę a pod nią pięknie zapakowany prezent ze złotą wstążką. Emocje wzrastają, bo zbliża się czas rozpakowywania prezentów. Wszystko wskazuje na to, że pod choinką leży prezent, o którym zawsze marzyliśmy. Zaczynamy żywiołowo rozpakowywać, a po ściągnięciu ostatniego kawałka dekoracyjnego papieru okazuję się, że to nie jest nasz wymarzony prezent. Zamiast niego otrzymujemy tandetny przedmiot, który nie sprawia nam żadnej radości. Czujecie żal? Zawód? Aż chciało by się rzucić tym o ścianę… Podobnie może być i w kwestii liturgii.

Ów głód i rozżalenie stają się machiną napędzającą cała tą spiralę krytyki. Warto jednak przypomnieć sobie o najważniejszym – modlitwie za Kościół, kapłanów, biskupów, papieża a szczególnie poleceniu ich Matce Kościoła.

Jednocześnie te przyczyny wypływają z tęsknoty za Bogiem. Być może to co napisałem jest naiwne, ale dlaczego nie mogę w to wierzyć? To nie pycha i egoizm, a swego rodzaju miłość, może trochę ułomna, ale jednak miłość do Kościoła. A jeśli ta krytyka stanie się konstruktywna, wtedy przyniesie wiele dobra. Dodatkowo dziś usłyszymy w II czytaniu „hymn o miłości” – niech stanie się swego rodzaju rachunkiem sumienia dla nas wszystkich.

A dla tych, którzy może mają problem z zachwyceniem się liturgia polecam obejrzenie np. w TV Tram bądź serwisie youtube liturgii sprawowanej przez Benedykta XVI. Ach… jest na co popatrzeć! 😉

______________________________
grafika: innocents lost by  mudpig

Autor

goryl77

student, samotny jeździec, łowca facebookowych głów. Serce oddał Legii, a swoje miejsce w Kościele odnalazł w liturgii. Uwielbia J. R. R. Tolkiena i jego trylogię. Autor: EXCALIBURA

Dodaj komentarz